Wschodnie rubieże Puszczy Białowieskiej i Bagna Dzikoje raz czy dwa już odwiedzałem. Tym razem wybraliśmy się do osady Zalessie, w gości do Siergieja i Nastii Sidoruków. Rozległe pola z rozsypanymi gdzieniegdzie kołchozami i pustoszejącymi wioseczkami przechodza płynnie w lasy, bory i wreszcie bagna.
Na miejscu przy samym wjeździe Oliwier zauważa siedzącą przy drodze sóweczkę, która otwiera worek z sowami (łącznie 6 gatunków w trakcie wyjazdu). Ptak nie zwraca zbytnio na nas uwagi, przelatuje w stronę wsi.
Kwaterujemy się w bardzo tradycyjnym wiejskim domku i już nas niesie w teren. Ruszamy wszyscy z Siergiejem na Dikoje - trwa liczenie puchaczy więc może trafi się król sów, no i "borodatka"? Grądziki wśród bagien porasta bór sosnowy, bagienny , przechodząc stopniowo w olsy i mechowiska żurawinowe. Sukcesja jest niewielka, nie ma tu tak wiele wierzby jak na naszych bagnach.
Spod nóg zrywa nam się o zmierzchu uszatka błotna a na obrzeżach "wysp" leśnych słychać dwie sóweczki. W drodze powrotnej słyszymy jeszcze włochatkę i puszczyka. Jak na pół dnia obserwacji - rewelacja i piekne krajobrazy.
Rano szukamy puszczyka mszarnego - pierwszy trafia na na niego JarekS i z radością przechwala się fotografiami. Szukamy ptaka w pobliżu gdy nagle zrywa się dosłownie znad głowy Beaty. Siedział dłuższy czas nad nami - niewidzialny! Poszukiwania w lesie są trudne więc odpuszczamy i ruszamy autem wzdłuż szosy. Ptaka zauważamy w oddali na suchej połamanej brzozie - jest ogromny, majestatyczny. W locie porusza się jak wielki latawiec o potężnych szerokich skrzydłach. Zarazem lot jest miękki i bezszelestny. Niesamowity!